Home Ask.fm Labels Affiliates Follow +

t

Ghost River
Occae et harumb bet theap. Est praesent luptatum. Ha! Bis nostrud exercitation ullam mmodo consequet. Duis aute in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. At vver eos et accusam dignissum qui blandit est praesent luptatum delenit aigue excepteur sint occae. Et harumd dereud facilis est er expedit distinct.Nunc dignissim sapien id quam elementum scelerisque. Nulla eleifend, orci vitae sagittis volutpat, erat magna sollicitudin ligula, non congue sem augue eget nisl. Nunc vel ipsum ipsum, quis dictum purus. Aliquam rutrum, ligula eu consequat tincidunt, ante lectus iaculis purus, non adipiscing nibh enim.
Layout by TYLER

piątek, 3 stycznia 2014

1 komentarz: |
Hej
Dzisiaj wyjątkowo notka przed postem. Mam nowy szablon, w którym jestem zakochana. Jeśli klikniecie strona głowna, przejdziecie do szabloniarni, z której go pobrałam. Dodatkowo macie też tam aska dziewczyny, która ten szablon wykonała.
No.. dzisiaj może tak trochę znowu bez sensu. Nic się w tym rozdziale nie dzieje. Niestety. Ale następny będzie lepszy. Jest już napisany.
 Dawno tu nic nie było. Przepraszam. Znowu szlaban. Tak, wiem. Niegrzeczne ze mnie.. dziecko.


Perspektywa Lori
Staliśmy już pod domem, nadal trzymając się za ręce.
-Niall.. - zaczęłam. Chłopak spojrzał się na mnie i uśmiechnął się zachęcająco - czy tam ktoś będzie, no wiesz.. w środku?
-No tak.. zapewne chłopaki.. i może ich dziewczyny - powiedział, jak gdyby to , że jest tama kupa ludzi nic nie znaczyło. Spojrzałam się na niego dziwnie, ale postanowiłam już  nic nie mówić.
Niall zapukał.
-To ty Niall? - usłyszałam krzyk, albo nie, wrzask.
-Tak, to ja Harry! Wpuszczaj mnie gówniarzu! - krzyknął Niall, na co Maddy spojrzała się na mnie pytająco. Zbyłam ją machnięciem ręki i poprawiłam sukienkę.
Drzwi się otworzyły.
-Nie pozwalaj sobie cwelu - powiedział jakiś chłopak z cudownymi, rozbrajającymi lokami na głowie. Jego wzrok spoczął na Maddy i na mnie.
-Kogo my tu mamy? - zapytał się chłopak, zapewne Harry, tak Harry i mrugnął do Maddy, na co ta się zaczerwieniła.
-Hej H-harry - powiedziała.
-A więc my się znamy, kochanie. To znaczy, ty mnie znasz. Jak ci na imię złotko? I co tu robisz?
-Jestem Maddy. A to mój tatuś - powiedziała mała, wskazując na Nialla. Ja i Gruby zaczęliśmy się nerwowo , za to głośno śmiać.
-JAK TO?! NIALL! MODEST NAS ZABIJE! CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?!
-Nie.. haha.. - zaczęłam - to nie o to chodzi. Maddy nie ma tatusia i wybrała sobie Nialla. No wiesz.. haha
-Aa.. ok. Przepraszam - powiedział Harry i złapał Maddy za rękę - nieważne skąd się wzięłaś. Uwielbiam takie małe słodziaki jak ty  - i podniósł małą do góry. Zaczął nią wirować. Przestraszyłam się, jednak Niall uspokoił mnie, mówiąc, że jest on "profesjonalistą". Gdy lokaty odniósł małą na miejsce, zapytał się mnie:
-A kim ty jesteś, ślicznotko?
-Jestem Lori, dawna przyjaciółka Nialla. Chciałam powiedzieć coś więcej, jednak nagle usłyszeliśmy krzyk :
-HARRY! CHOLERA JASNA. CO JEST?! CO WY TAM TAK DŁUGO STOICIE? WPUŚĆ TYCH GOŚCI I CHOLERA JASNA PRZYŁAŹ TU!
-Miley.. hah. - zaśmiał się Niall.
-Zgadnij kto przyszedł! - krzyknął Harry. Nagle zza rogu wyszła krótko ostrzyżona blondynka. Gdy zobaczyła Nialla zrobiła wielkie oczy i krzyknęła:
-NIALL! KOCHANIE MOJE! - i przytuliła się do niego, co oczywiście blondyn odwzajemnił.
-Miley, słonko! - aha. Czyli to jego dziewczyna. To po cholerę, ja tu jestem? Skoro ona jest jego dziewczyną? No, jak to?
-To ja już pójdę. Chyba byłoby nas za dużo . No wiesz.. dziewczyn Nialla Horana. Dwie to za wiele.
-Cococoo? NIE! Niall nie jest moim chłopakiem. To mój najlepszy przyjaciel. Ja chodzę z tym tutaj przystojniakiem - poklepała Harryego po tyłku. Mhm. - A tak w ogóle.. jesteście razem!? Nialluś. Mój mały Niallerek. Aw!
-Nie, nie jesteśmy - sprostował szybko Niall - Modest.. no wiesz.. uch.. ciężka sprawa.
-Mhm. No ok. Dobra, właźcie. Co my tu będziemy gawędzić w przedsionku!

sobota, 14 grudnia 2013

3 komentarze: |
W metrze staliśmy. Czego innego mogłam się spodziewać. Że nagle Niall zamówi dla nas limuzynę. Teoretycznie się nie znaliśmy. Dziwnie to brzmi. Nie znaliśmy się.. chociaż wiedzieliśmy o sobie wszystko. On wiedział o mnie, teraz ja o nim nie wiedziałam zupełnie nic. Kompletne zero.
-Lorii? - śmiesznie zapiszczał Niall.
-Hmm? - mruknęłam.
-A.. będziemy mogli pójść potem na lody?-  błagał Niall, jednak ja kategorycznie pokiwałam głowa na nie.
-Maddy była ostatnio chora.
-Mamo... i co z tego? Przecież teraz jestem zdrowa .. jak pies - krzyknęła mała.
-Jak.. haha.. jak.. haha. jak ryba- dusiłam się ze śmiechu, na co M. spojrzała na mnie spode łba.
-No już kotek... nie martw się.
W tym czasie usłyszałam dzwonek. To nie był mój telefon. To był telefon Nialla. Chłopak uśmiechnął się do mnie przepraszająco, na co skinęłam głową. Odebrał.
-No hej Paaaaulll - przeciągnął Niall. Chwilę siedział skupiony.
-Em.. no dobra... zaraz będę - powiedział i zakończył rozmowę.
-Słuchaj Lori.. em.. głupio wyszło, ale muszę jechać do Paula. Pojedziecie ze mną? - zapytał ze słodkim uśmiechem,.
-No nie wiem.. nie chcę się naprzykrzać - zaczęłam cicho mówić.
-Nie, nie, nie! Nie będziesz się naprzykrzać kochanie- "kochanie", jak to słodko brzmi.. zarumieniłam się - Paul na pewno się ucieszy!
- Y.. nie wiem, dlaczego miałby się cieszyć, ale OK. Niech będzie - uśmiechnęłam się niemrawo, nadal niepewna, co do słów bruneta.. zaraz.. blondyna. Przez to całe zamieszanie nie zauważyłam, że chłopak ma blond włosy. Dziwne. Bardzo.
-Dobrze L. Limuzyna będzie na nas czekać pod metrem. Więc chodź, wysiadamy.
-L-l-limuzynę? - zaczęłam z.. co tu dużo mówić, udawanym zdziwieniem, bo już wcześniej miałam nadzieję, że Niall, jako członek jednego z najpopularniejszych boysbandów ma prawo do takich luksusów.
-No wiesz.. jako członek jednego z najpopularniejszych boysbandów mam prawo do takich luksusów - cholera! On mi czyta w myślach. A ja go tak.. mało znam.


~*~


Gdy wyszliśmy z limuzyny stanęliśmy przed wielkimi białymi drzwiami. Niall zapukał cicho.
-To ty Niall? - usłyszeliśmy krzyk. Nie, to nie był krzyk. To był.. ryk. Tak, to dobre określenie.
-Taaak - krzyknął Blondyn.
-Właź chłopie.
Weszliśmy. Przywitał nas (jego) potężny mężczyzna, skłamałabym, gdybym powiedziała, że był przystojny. Wyglądał groźnie. I tyle. Spojrzał na mnie  i na małą, jakby zobaczył ducha.
-To.. to jest moja przyjaciółka, Lorelein.. i jej.. jej córka.. Maddy - powiedział speszony chłopak. Mężczyzna tylko pokiwał głową nie zmieniając mimiki twarzy.
-Słuchaj Niall, mam do ciebie sprawę.
-To już wiem - odparł chłopak.
-Musisz udawać, że chodzisz Seleną Gomez?  Jasne?
-Zaraz.. co?! - wydarł się niebieskooki - nie żebym miał coś do Seleny ale nie będę trwał w jakimś fikcyjnym związku, poza tym, ona do niedawna była dziewczyną Jusa. Nie wybaczyłby mi tego!
-No to kto inny, jeśli nie Selena? - zapytał. Blondyn znacząco się na mnie spojrzał. Zdziwiłam się. Chodziło mu o to, bym ja była jego "fikcyjną" dziewczyną?
-Em.. a co jeśli.. jeśli Lori by się zgodziła?
-Ona?! Ona ma dziecko idioto. Już cię słyszę " Hej. Jestem Niall Horan. Moja dziewczyna jest nastoletnią matką, która została zgwałcona " - zaczął przedrzeźniać Grubego. Myślałam , że wybuchnę.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Że co?! A może nie zostałam zgwałcona?! Może chciałam Maddy?! Myślisz, że skoro masz więcej kasy, od kogoś, to możesz nim tak bezkarnie pomiatać?! - wkurzyłam się. To samo widziałam po Niall' u.
-Mm.. masz charakterek. No niech będzie. Będziecie razem. Opowiecie jakąś ckliwą historię i będzie OK.
-Dobra Paul. Będziemy "razem" - chłopak nakreślił cudzysłów w powietrzu - ale jeszcze pogadamy. Nie będziesz tak obrażał moich bliskich - Powiedział Niall, na co mężczyzna skrzywił się.
Wyszliśmy.
Nie chcę mieć do czynienia z tym gnojkiem.
Usłyszałam dźwięk. SMS do Niall' a.
Gdy chłopak "przestudiował go" ujrzałam monitor.
Od: GNOJEK PAUL
Gdy będziecie wychodzić trzymajcie się za ręce. Już zadzwoniłem po paparazzi!! 
Twój przyjaciel
Paul
Niall spojrzał na mnie uśmiechnięty.
-W końcu nie robimy tego pierwszy raz, nie kochanie? - powiedział Niall i złapał mnie a rękę.

Od autorki:
Przepraszam, że tak krótko i bez sensu.
Po prostu..
Nie mam weny i próbowałam dla Was coś na siłę napisać, bo ostatnio przez naukę nie miałam czasu. Druga liceum to porażka. Dosłownie.

niedziela, 24 listopada 2013

6 komentarzy: |
~Perspektywa Niall'a~
W samolocie siedziała cudowna dziewczyna. Przypominała mi moją Lori. Miała takie same oczy, jak ona i była tak samo piękna. Chciałem do niej podejść. Może by coś zaiskrzyło...? Ale co ja gadam. Nadal będę wierny mojej Lori. Powiedziała, że zaczeka na mnie, tylko szkoda, że gdy wróciłem do Irlandii, powiedziano mi , że już tam nie mieszka.
Dodatkowo cała ta sprawa ze zmianą imienia mnie przerosła.
Tak. Zmieniałem imię. Proszę bardzo. Możecie się śmiać. No cóż. Nie podobało mi się Puss, bo przez nie byłem przezywany jako pussy, kociaczek i .. no wiecie.. nie... bałem się, że zepsuję reputację zespołu.

Ojej. Zamyśliłam się, a ona wstała. Skierowała się w moją stronę. Idzie do mnie? Zaraz, nie. Za mną są toalety. Idzie. Idzie. Bum. Potknęła się. Wyglądała tak uroczo na .. ziemi. Zacząłem się śmiać.
-Przepraszam pana, ale... chyba nic w tym śmiesznego.
-Ekhemm.. przepraszam i błagam.. nie PANA.
-Ok, ok. Przypominasz mi kogoś, wiesz? Mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa. Ah.. to były czasy.
-Ekhem. Wiesz.. ty przypominasz mi moją.. przyjaciółkę, tak jakby..
-Tak? Ojej. Miałeś najlepszą przyjaciółkę? Nie powinieneś mieć.. wiesz.. kolegów? - zapytała piękność.
-No wiesz.. a dlaczego ten twój kolega się z tobą przyjaźnił.
-Em.. - zakłopotala się - on miał swój powód - wypaliła.
-Widzisz.. ja też mam ,  a tak w ogóle Niall.
-Czyli nim nie jesteś, hah.
-Dlaczego?
-On nazywał się.. nie wiem, czy powinnam ci mówić, bo miał przez to problemy
Czyżbym to był ja? Też miałem problemy! Tak! Tak! Wybierz mnie! - zacząłem krzyczeć w myślach.
-On.. Nazywał się Puss - wypaliła.
-Oh! Lorelein?
-T-t-tak - powiedziała. Zacząłem się gotować z radości.
-To ja! To ja. Puss!
-Ym.. a nie Niall? - zdziwiła się.
-Ja.. zmieniłem imię, żeby się ze mnie nie śmiali.
-Przepraszam, nie kręć mi tu błagam. Muszę wrócić do córki.
-Jak to?! Masz córkę? Może mi jeszcze powiesz, że masz męża. A nie pamiętasz naszej obietnicy nad jeziorem : "Jeśli do piętnastki nie będziemy mieć chłopaka/dziewczyny ożenimy się i będziemy mieć trójkę dzieci"
-O rany! Puss! To ty! To ty! Boże - dziewczyna zaczęła się do mnie przytulać - jak ja się za tobą stęskniłam Gruby! - tak.. nazywała mnie grubym, a wcale taki nie byłem. Ona przestrzegała mnie, że jeśli będę tyle jadł, to będę gruby. Ksywka została, ehh.
-Ta-a-ak. To ja. I jeszcze raz. Dlaczego masz dziecko?!
-Em.. no bo.. znalazłam tego chłopaka przed piętnastką i tak jakby.. no wiesz Gruby.. nie bądź idiotą.. wiesz skąd się biorą dzieci!
-No wiem, heh. A ja na ciebie czekałem. Gdzie ten wybraniec?
-Nie chcę go znać- wymruczała.
-Co?- nie dosłyszałem.
-Nie chcę go znać - powiedziała, ale nadal nie słyszałem.
-Jeszcze raz, nie słyszę, co mówisz.
-NIE CHCĘ GO ZNAĆ!!!- wydarła się tak, że wszyscy się na nas spojrzeli. Do Lori podbiegła mała dziewczynka.
-Kogo nie chcesz znać mummy? - zapytała.
-Nikogo skarbie, nikogo. Popatrz. To twój nowy wujek. Wujek Pu... Niall.
-Mamo! Ale to przecież Niall Horan! - krzyknęła mała i zaczęła mi się wdrapywać na kolana - będziesz moim nowym tatusiem? - zapytała, na co zacząłem się śmiać.
-No.. szybko sobie znajdujesz nowych.. szkoda, że ja nie.
-Chcesz usłyszeć jak poznałem twoją mamusię? - zapytałem malutkiej ślicznotki.
-Tak, tak, tak! - rozradowała się.
-Było to tak. W Irlandii mieszkaliśmy blisko siebie. Od samego urodzenia skarbie, wiesz? - dziewczynka pokiwała główką- i.. kochaliśmy się, jak przyjaciele. Codziennie się spotykaliśmy. Mieliśmy nawet obietnicę, że się pobierzemy... haha... Potem musiałem wyjechać z rodzicami daleko.. do Polski... wiesz gdzie to jest? - mała pokręciła główką na nie - daleko, ale bardzo tam fajnie, naprawdę.. Gdy skończyłem piętnaście lat wróciłem do Irlandii, by powiedzieć Lori, że nie znalazłem dziewczyny, ale jej tam już nie było... a ja czekam na nią do teraz. Nigdy nie miałem dziewczyny, wiesz?
-Gruby? - zapytała Lori przez łzy - czy to prawda? Naprawdę na mnie czekałeś? - przytaknąłem.
-Boże.. może nie od razu się pobierajmy - zaczęła się śmiać - ale gdy tylko wylądujemy.. zapraszam cię na kawę.
-Super pomysł, mummy - powiedziałem.
-Pussie.. sorry.. Niallu Jamesie Horanie, twoją matką nie jestem. Przykro mi.
Zacząłem udawać, że płaczę, na co mała Madeline zaczęła się śmiać.
-Nie jesteś moim bratem- krzyknęła - jesteś moim tatą.
Aha. Mam córkę. Ciekawie się zaczął ten lot..
-Za 10 minut wysiadamy.
No dobrze. Nie zaczął. Skończył. Szybko zleciał mi czas z tymi uroczymi osóbkami. Podeszła do nas stweardessa
-Przepraszam panią - zwróciła się do Lori - stoi pani tak godzinę. Czy mogłaby pani łaskawie usiąść ? - zapytała.
-Tak.. hahaha. jasne.. - mówiła dziewczyna przez śmiech.
Ah.. moja Lori i ten jej cudowny śmiech.


***
-Horan! Ruszaj tyłek. Chcesz iść do tej kawiarni, czy nie? - wydarła się na mnie Lori.
-No już, już. Ślicznie wyglądasz, jak się złościsz - uśmiechnąłem się do niej ciepło. Odwzajemniła uśmiech. Może.. ona też coś do mnie czuje?
-Szybciej tato! - zaśmiała się Maddy.
-Już... córcia - odpowiedziałem również się śmiejąc. Lori przystanęła, posłała mi pytające spojrzenie, uśmiechnąlem się do niej lekko, a ona ruszyła dalej.
Usiedliśmy w kawiarni i zaczęliśmy rozmawiać. Po jakimś czasie Lori wstała
-O kurde! Zupełnie zapomniałam!
-O czym? - zdziwiłem się
-O Luisie. Mojej przyjaciółce. Mamy u niej zamieszkać, a ja jeszcze nie zadzwoniłam.
-No to dzwoń!

~Perspektywa Lorelein~
-Haaalo? Luise? Cześć ślicznotko.
-Gdzie się podziewasz?! - usłyszałam jej krzyk.
-Hahaha.. jestem z przyjacielem w kawiarni.
-No super. Ty se gadu, gadu, a ja muszę ci powiedzieć, że na kilka dni musisz wynająć hotel, przepraszam - wyraźnie dało się wyczuć smutek w jej głosie.
-Dlaczego?
-Bo to Christiana przyjeżdżają rodzice i musimy ich przenocować u siebie.
-Hm... no ok.. - powiedziałam. Christian był chłopakiem Luisy.. Bardzo się kochali, dlatego nie miałam jej tego za złe.
-Ok. No to kończę, bo muszę jeszcze zadzwonić do hotelu. Całusy. Niedługo się spotkamy.
-No tak! Bardzo tęsknię, wiesz?
-Wiem, wiem - zaśmiałam się - ale już niedługo, obiecuję. Cześć.
-Pa pa - i usłyszałam pikanie.
***
-Eh.. Przepraszam Niall, ale musimy już iść. Znaleźć hotel..
-Hmm? Dlaczego? Nie śpicie u.. no.. ymm.
-Luise.
-No właśnie - oświeciło go..
-Niestety nie. Przyjeżdżają do niej rodzice chłopaka i już się nie zmieścimy. Miło było się znowu spotkać. Pa Gruby!
-Ale czekaj! Przecież możecie zostać u mnie.. to znaczy.. u nas. Mamy mnóstwo miejsca.
-Nie chcę się naprzykrzać..
-No co ty! To będzie dla mnie sama przyjemność! Tak dawno się nie widzieliśmy. Poza tym spotkasz chłopaków.
-Poznam One Direction?! - wykrzyknęła mała, o której chyba już dawno zapomnieliśmy.
-Tak kochanie. Poznasz, poznasz. Na pewno cię polubią. Poza tym.. już 1/5 zespołu znasz.
-Ty się nie liczysz - powiedziała mała, zdziwiłam się, nie powiem - przecież ty jesteś moim tatą - a no tak. Przepraszam, zapomniałam.
-No właśnie... Chodźcie. Nie możemy się spoźnić na metro!
-Jeździ co pięć minut Niall... - zaśmiałam się.
-Nieważne. Szybko - i pobiegliśmy.


****
Od Autorki:
Ugh. Ale nad nim siedziałam! Myślałam, że mi palce wysiądą, jednakże.. przepraszam za jakieś wszelkie niejasności i głupoty, ponieważ jestem migrenowcem i akurat złapał mnie ból głowy. No nic. Pozostawiam Was z tym GNIOTEM.

środa, 20 listopada 2013

7 komentarzy: |
~Perspektywa Lorein~
-Nie, Beth.. to naprawdę nie tak. Kocham tylko ciebie. Ja jej nienawidzę!
*Czyżby Chuck? Doprawdy? Nienawiść to bardzo silne uczucie... Mieszkamy ze sobą trzy lata, spotykamy się pięć lat.. naprawdę mnie nienawidzisz?*
Wyszłam z tamtego miejsca. Nie miałam ochoty tam wracać. Po co? Do tego skończonego dupka? W życiu! Nigdy tam nie wrócę. Nie chcę! Nie ma mowy. Wiecie? Nawet nie płaczę. Nie mam za czym... chociaż.. mam. Zmarnowałam 5 lat swojego życia. Może to mało, ale jak na dwudziestolatkę, która dopiero powinna zaczynać swoją życiową przygodę? Moja się już skończyła. Nie mam po co żyć. A nie. Jednak mam. Znowu się opamiętałam. Mam moją małą Madeline. Fajnie, że Chuck tak nas zostawia. No cóż. I tak będzie mi płacił na jej wychowanie. Już ja się o to postaram. 

***

Poszłam do domu. Wzięłam małą Madeline pod jedną rękę, w drugiej trzymałam walizkę, a w zasadzie cztery walizki. W jednej ręce. 
-Uh! Lorein! Nigdy bym nie pomyślała, że jesteś taka silna - powiedziałam sama do siebie.
-Do kogo mówisz mamusiu? - zapytała mała, czteroletnia istotka, wychylająca się zza mojego boku.
-Do.. siebie słonko - odpowiedziałam zmieszana.
-O jej. Moje koleżanki wezmą mnie za jakąś głupią, gdy im jutro powiem, że gadasz sama do siebie- zaczęła swoje wymysły dziewczynka.
-Kochanie.. po pierwsze: mówisz swoim koleżankom takie rzeczy?! Po drugie.. wyjeżdżamy do Londynu.
-O mój Boże- krzyknęła.
-Maddy.. Nie wolno.
-Przepraszam - mała schyliła główkę- ale.. do Londynu? A wiesz, że tam mieszka One Direction - *znowu o nich. Mała jest ich wielką fanką, chociaż ma zaledwie cztery latka* - A gdzie tata? Chyba jedzie z nami?
-Tata z nami nie pojedzie.. nigdy słonko.
-Jak to? - zdziwiła się.
-Hm.. wytłumaczę ci to potem, dobrze? - zmartwiłam się. *Jak ja mam jej to powiedzieć? Że co? Twój tatuś wyjechał na wojnę ratować kraj? Nie.. co ja sobie myślę. A może... Nie. Muszę jej powiedzieć prawdę. Jeszcze nie wiem jak, ale wymyślę to. 
-Dobrze, dobrze mummy. A teraz się tak nie zamyślaj, bo mózg ci wypłynie!
-Co, co kochanie?
-Jezus. Z kim ja żyję.
-Maddy! Co ja mówiłam - oburzyłam się. Jednak mieszkanie z dwudziestolatką jej nie sprzyja. Haha. Ciekawa, jaka będzie, gdy będzie nastolatką. Oby nie taka jak ja. Już się boję.
-Ojejku. Mamo. Teraz tak wszyscy mówią. Wrzuć na luz, ok? 
-Hahahah. Taaak. Na luz - zaczęłam się zwijać ze śmiechu. 
-Co się tak ryjesz? A teraz ruszaj tyły i wbijamy do Londynu! - zakomenderowała.
-Tak.. hahaha. . słoneczko.. hahaha. już.. haha. Zwijam tyły! 
- No ja myślę - powiedziała dwulatka i spojrzała się na mnie, jak na psycholkę.



*** 
Od autorki.
Wiem, że krótkie, ale to dopiero prolog. Reszta będzie, mam nadzieję, o wieeeele dłuższa. 
Jeśli ci się spodobało, skomentuj, będzie fajnie wiedzieć, że jest ktoś, komu się to podoba. 
Bohaterów postaram się dodać jutro.
Buziaki. 
Ally :*
Okej. Madeline na początku miała dwa lata, na szczęście już zmieniłam, więc nie denerwujcie się, hah